wtorek, 8 listopada 2016

#1 Recenzja filmu #1: "Victoria"

"Młoda dziewczyna opuszcza klub i dołącza do czterech nowo poznanych mężczyzn. Ich nocna eskapada po mieście przybiera nieoczekiwany zwrot." - opis z Filmweb.

 Film "Victoria" reżyserii Sebastiana Schippera jest to dramat kryminalny produkcji niemieckiej, który światło dzienne ujrzał 7 lutego 2015r. na świecie, a więc stosunkowo niedawno. Pokazuje on losy Victorii, dziewczyny, która przybyła do Niemiec z Madrytu, a właściwie jedną, pełną niespodziewanych zdarzeń i zwrotów akcji noc w berlińskiej dzielnicy. Z pozoru przelotna, niewinna znajomość z osiedlowymi tubylcami zamienia się w pełną niespodzianek i strachu intrygę.

 Na co warto zwrócić uwagę? Na pewno na fakt, iż kamera została włączona o godzinie 4:30 i wyłączona o 6:45. Przez dwie godziny obserwujemy nieustannie losy głównej bohaterki, możemy również poczuć się tak, jakbyśmy byli na tej berlińskiej ulicy, razem z nią, z Victorią, wspólnie przeżywając kolejne zdarzenia i dzieląc z nią odczucia. Gra aktorska na wysokim poziomie - naprawdę ciężko jest odegrać przed kamerą zupełną codzienność i naturalność, a w dodatku nie mając szans na poprawkę w razie pomyłki, otóż kamera pracuje cały czas. Warto zatem przypatrzeć się uważnie roli, jaką odgrywają bohaterowie, jak sprawnie oddają emocje i jak świetnie radzą sobie aktorzy z tym trudnym wyzwaniem. Przyjemnie również słuchało się tutaj rozmów: proste, angielskie zwroty, czasem z wplecionymi niemieckimi rozmówkami, a dla miłośników języków zaznajomionych również z niemieckim, jest to także przydatny sprawdzian swoich słuchowych umiejętności. Projekcja przez cały czas trzyma w napięciu i sprawia, że jeśli nie wybiliśmy się z rytmu, z każdą następną minutą wzmagać się w nas będzie ciekawość i pragnienie łaknienia kolejnych wydarzeń. Pomimo iż są one do przewidzenia, to jednak do końca zastanawiamy się, jak też reżyser je rozegrał.

 Jeśli chodzi o to, co w filmie mi się nie podobało, to niestety sama postać Victorii. Nie jestem zwolennikiem przelotnych, przypadkowych znajomości, nocnych klubów i innych tego typu rzeczy, zapewne dlatego właśnie tak bardzo nie spodobała mi się postawa Victorii, która z nowo poznanymi mężczyznami, znając jedynie ich imiona, zgodziła się na nocną wycieczkę. Nie jest to dobry przykład dla młodzieży - gdzie tu myśl o własnym bezpieczeństwie, o konsekwencjach? Być może Victoria posiada na to jakieś usprawiedliwienie - sama w wielkim mieście zapragnęła oderwać się od rutyny, codzienności, poznać kogoś nowego, dać się porwać chwili. Konsekwencje tego wyboru pokazywane są na bieżąco wraz z kolejnymi zdarzeniami, które dają do myślenia.

 Szczerze mówiąc, oglądałam ten film tylko jeden raz i nie dostrzegłam w nim żadnych błędów. Być może jakieś są, jednak je pozostawiam wam do głębszej analizy. Śmiało mogę powiedzieć, że według mnie, "Victoria" jest jednym z najlepszych filmów, jakie przyszło mi oglądać i gorąco polecam do zapoznania się z nim, nawet jeśli nie z zainteresowania, to z ciekawości - w końcu film bez poprawek, z kamerą nagrywającą ciągle przez dwie godziny, to nie lada wyzwanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz